drukarz z Pełczysk

Prezentujemy historie drukarza rodem z Pełczysk, którą przybliżył Władysław Błachut w swoim artykule "Kłopoty plebejskiego impresora".

Ciekawą sylwetką drukarza, o którym zaledwie mimochodem wspominali w swoich publikacjach J.Lelewel, J. S. Bandtkie, K.Badecki, S. Tomkowicz i K.Estreicher, skreśliła Renata Żurkowa w jednym z ostatnich (XXV) „Roczników Biblioteki PAN w Krakowie”, wydawnictwa, które sukcesywnie zapoznaje czytelników z wydobywanymi z archiwów materiałami z historii krakowskiej i narodowej nauki i sztuki.

Ze źródłowej relacji autorki pt. „Sebastian Fabrowicz -szkic z dziejów drukarstwa krakowskiego w XVII wieku” wynika, że bohater tej historycznej opowieści urodził się we wsi Pełczyska k. Wiślicy, w rodzinie pańszczyźnianego chłopa, jako poddany Z. Rożna z Rożnowa, oraz że w roku 1616 rozpoczął starania o uzyskanie krakowskiego obywatelstwa. Miał z tym zresztą niemałe trudności i dopiero po złożonym przez swego „pana dziedzicznego” przed radą miejską pisemnym oświadczeniu, że „po wieczne czasy zwalnia Sebastiana Fabrowicza i jego potomstwo z poddaństwa"- został z początkiem 1619 roku wpisany do księgi obywateli krakowskiego grodu.

Z aktu tego dowiadujemy się dalej, że ten najprawdopodobniej syn dworskiego rzemieślnika (łacińskie faber znaczy po polsku rzemieślnik) z Pełczysk, zamieszkał wraz z żoną Zofią przy ul. Mikołajskiej, gdzie też zainstalował swój impresorski warsztat. Nie wiemy natomiast, co złożyło się na ten liczący się awans społeczny dworskiego wyrobnika, który podjął się tłoczenia książek w okresie wyjątkowo niesprzyjającym temu zajęciu.

Należy mianowicie pamiętać o stale postępującej wówczas ingerencji cenzury kościelnej w działalność edytorską, pojmowanej jako najskuteczniejsza broń w przypadającej na te właśnie lata walce katolików z różnowiercami, zakończonej - jak wiadomo - w roku 1658 wypędzeniem braci polskich (arian) z granic Rzeczypospolitej.

pielgrzym
Okładka dzieła drukowanego przez Fabrowicza

"Szczególną gorliwość —jak podaje R. Żurkowa —przejawiał na tym polu biskup Marcin Szyszkowski, który nie szczędził wysiłków, by cenzurą książek objąć całą krakowską produkcję wydawniczą. Poprzez sankcje sądów duchownych zasięgiem swym objął prewencyjną cenzurę książek. Ponadto ścigał sankcjami karnymi drukarzy, którzy ośmielili się tłoczyć książki bez cenzury kościelnej, autorów, którzy przed ukazaniem się książki nie postarali się o biskupie imprimatur oraz księgarzy, sprzedających książki bet uprzedniego przedłożenia cenzorom biskupim pozycji będących na składzie w ich księgarniach.’’

Kłopoty Fabrowicza z cenzurą kościelną rozpoczęły się w roku 1620, po wydrukowaniu w Jego oficynie kalendarza”, nazwanego w aktach sądu biskupiego „Iudicia astrologiae”, którego autorem był jakiś anonimowy twórca spod sowizdżalskiego znaku. Przeciwko autorom tego rodzaju kalendarzy i typografom, którzy je tłoczyli miał zdaniem R. Żurkowej w roku 1614 rozpocząć walkę Jan Brożek, „astrolog generalny Almae Matrls Jagellonicae”. W związku z tym wypada zaznaczyć, że żyjący w latach 1585—1652 Jan Brożek (Joannes Broscius) to jak podaje m. in. nasza Wielka Encyklopedia Powszechna PWN - „wybitny matematyk i astronom, pisarz, mecenas Uniwersytetu Jagiellońskiego”, autor podręcznika „Arithmetica integrorum", wprowadzającego do nauki matematyki logarytmy. Uchodził on w latach późniejszych za rzecznika renesansowego humanizmu i przeciwnika nietolerancji religijnej.

Wolno zatem przypuszczać, że funkcja „astrologa generalnego” w służbie cenzury kościelnej była tylko epizodem w jego karierze, od której zresztą jako matematyk i astrolog (obie te dyscypliny chodziły wówczas ze sobą w parze) nie mógł się uchylić. Inna sprawa, że upoważniony przez niego do kontrolowania produkcji wydawniczej pod względem jej zgodności z cenzurą kościelną drukarz Franciszek Cezary przystąpił do tego dzieła w przypadku Fabrowicza z brutalną bezwzględnością.

W myśl bowiem przepisów rewizje domowe u typografów podejrzanych o tłoczenie nieocenzurowanych ksiąg i broszur winny były być przeprowadzane w obecności mężów zaufania powoływanych przez kurię oraz delegatów wy znaczonych przez radę miejską. Tymczasem z protestu wniesionego dnia 30 czerwca 1620 r. do Rady Miejskiej w Krakowie przez S. Fabrowicza wynika, że: „Cezary w czasie nieobecności gospodarza domu wraz z pijanymi towarzyszami wdarł się do mieszkania Fabrowicza - bez wiedzy burmistrza i magistratu. Wówczas to porąbał on drzwi, zabrał pięć centnarów pisma, które następnie rozsypał na ulicy, zabrał ponadto kołdrę i prześcieradło, do których zapakował drukowane księgi i pięć listew cyny. W końcu pobił żonę Fabrowicza i czeladnika, którego ponadto zabrał do więzienia za to, że sprzeciwiał się grabieży. A gdy żona gospodarza domu zganiła Cezarego za występek również i ją poturbował... Fabrowicz szacował swoje szkody na 500 grzywien...”.

druk
Karta tytułowa anonimowej broszury antyżydowskiej Hayduk Mikłusz odmienia ort u Żyda (Kraków 1622). Autor druku oskarża Żyda o fałszowanie monet. Ortem nazywano srebrne monety o wartości 10-18 groszy. Druk Fabrowicz.

Proces Fabrowicza przeciwko Cezaremu toczył się przed sądem miejskim w Krakowie prawie miesiąc, przy czym pozwany tłumaczył swój postępek dekretem oficjała biskupie go sądu. Sąd zdawał się aprobować słuszność protestu przeciwko haniebnemu zachowaniu się Cezarego w jego drukarni. Skłoniło to pozwanego do sięgnięcia po nader ważki wówczas argument, a mianowicie do wystąpienia z twierdzeniem, że drukarze i księgarze podlegają w swojej działalności jurysdykcji sądów duchownych, W tej sytuacji skołowany nieco Fabrowicz zgodził się na przeniesienie swojej sprawy z Cezarym do sądu biskupiego.

Wydany w lipcu wyrok był stosunkowo łagodny. Za wydrukowanie bez cenzury kalendarza „Iudicia astrologiae” nasz typograf skazany został na grzywnę w wysokości stu złotych oraz na oddanie do kurii wszystkich pozostałych na składzie egzemplarzy kalendarza, przy czym niewykonanie orzeczenia sądu zagrożono »karcerem<...”. Na szczęście obeszło się bez jednego i drugiego, bo na prośbę Fabrowicza oficjał sądu darował mu wspaniałomyślnie karę grzywny, skazując go jedynie na zapłacenie kosztów postępowania sądowego w wysokości 12 groszy.

Takim postanowieniem sądu biskupiego poczuli się żywo dotknięci zarówno delator Cezary, jak i solidaryzujący się z nim - prawdopodobnie jeden z owych „pijanych towarzyszy”, którzy wdarli się do drukarni Fabrowicza - drukarz St. Giermański, którzy ze swej strony pozwali Fabrowicza przed sąd biskupi - pod zarzutem zniesławienia ich przez pomówienie o kradzież cyny z jego oficyny. Wyrok jednak nie zadowolił Cezarego i Giermańskiego, którzy też wystąpili zaraz do sądu biskupiego z żądaniem wydania nakazu uwięzienia Fabrowicza.

Ten jednak nadal zdawał się nie przejmować sprawą. W tej sytuacji dnia 11 grudnia Cezary napad! go wraz z wynajętym hajdukiem na ulicy i siłą do biskupiego więzienia odprowadził, gdzie prawdopodobnie trzymano go kilka tygodni...Niemniej również po opuszczeniu „karceru” uparty impresornie zaniechał swej nielegalnej przeważnie działalności. Według zestawienia R. Żurkowej po roku 1620 jego oficynę opuścił w roku 1621 „Pielgrzym wielkanocny” Kacpra Miaskowskiego, sprzyjającego reformacji poety oraz „Proces sądu i pogrzebu Karakasz Baszy" Ch. W. Kurkowicza, a w roku następnym „Summaryusz przypowieści Salomonowych" J. Kmity i „Preseruatio albo uchrona powietrza morowego” J. I. Petrycego. Niewątpliwie chwytał się on również innych możliwości zarobkowych w swoim zawodzie, nie zawsze pozostających w zgodzie z przepisami.

Toteż w styczniu 1622 r. pozwano go przed sąd kurialny pod zarzutem wydrukowania nielegalnie anonimowej ulotki antyżydowskiej pt. „Suplikacya do Najjaśniejszego Zygmunta III”, który to druczek mógł spowodować niebezpieczne również dla katolików, tumulty w mieście. Tym razem skazano Fabrowicza jedynie na grzywnę, którą miał uiścić w ciągu miesiąca oraz złożyć w kurii posiadane na składzie egzemplarze „Suplikacyi”. Po upływie trzech miesięcy stanął Fabrowicz przed sądem biskupim za druk nieokreślonej bliżej (co do treści i autora) „Kolendy". Tym razem jednak nie doszło do wyroku, bowiem Fabrowicz i jego żona z powodu panującej w Krakowie epidemii przenieśli się w zaświaty...

Obok wymienionych już utworów sowizdżalskich przypisuje się Fabrowiczowi druk słynnego „Statutu" Jana Dzwonowskiego oraz „Niepospolitego ruszenia abo gęsiej wojny" tegoż autora. Zdaje się jednak nie ulegać wątpliwości, że jego ubogą oficynę opuściło więcej utworów lekkiego autoramentu, których kolportażem (m. in. w sprzyjających sowizdżałom Bieszczadach) sam się zajmował. Niestety, większość z nich zaginęła bezpowrotnie. Z poszukiwań m. in. K. Badeckiego na temat polskiej fraszki mieszczańskiej i S.Grzeszczuka, wydawcy pokaźnej antologii literatury plebejskiej wynika, że nie wszystko jeszcze na ten temat zostało powiedziane. Wolno przypuszczać, że archiwa, zwłaszcza nie których kurii a także instytucji publicznych i osób prywatnych, kryją nadal wiele tajemnic.

WŁADYSŁAW BŁACHUT

Dodatkowe informacje na temat drukarza z Pełczysk.

Za pewne uznaje się powszechnie, że spod Fabrowiczowskiej prasy wyszło 7 druków (wszystkie polskojęzyczne z niewielkimi wtrętami łacińskimi), z czego 5 opatrzono danymi wydawcy. Są to:

1) Kalendarz świąt rocznych z wyborami czasów i aspekty na rok Pański 1620 przestępny i przybytki autorstwa Wawrzyńca Swiczkowica (Smiałeckiego), 1619,
2) Proces sądu i pogrzebu piekielnego Krakasz Baszy będzińskiego hetmana tureckiego Chryzostoma Wojciecha Kurkowicza, 1621,
3) Pielgrzym wielkanocny abo rozmowa podróżnych z Jeruzalem do Emaus idących przez Sebastiana Fabrowicza wydany Kaspra Miaskowskiego, 1621,
4) Praeservabo abo ochrona powietrza morowego Jana Innocentego Petrycego,1622,
5) Summaryusz przypowieści Salomonowych skomplikowany Jana Achacego Kmity, 1622,
6) Suplikacyja do Najjaśniejszego i Niezwyciężonego Zygmunta III, Króla polskiego etc. od pospolitego człowieka dla ortów uciśnionego, [1622]
7) Kolęda nowe lato i szczodiy dzień Kaspra Twardowskiego, 1623.

okładka
Okładka Kalendarza Świąt Rocznych [...] na rok 1626. Wydawca: Drukarnia Sebastiana Fabrowicza

Znalazł: Rafał Bochniak, chroberz.info
Grafika tytułowa: Rafał

Zachęcamy do zapoznania się z pozostałymi artykułami z cyklu "Ludzie"