Chroberski kościół to jedna z najstarszych świątyń na Ponidziu. Nic więc dziwnego, że jej mury kryją wiele tajemnic, które niekiedy odkrywane są przez przypadek. Tak było kilkadziesiąt lat temu, kiedy okazało się, że pod warstwami tynku na wewnętrznych murach i sklepieniu znajdują się wspaniałe i barwne malowidła. Jednak na artykuł dotyczący wspomnianych malowideł, które teraz może podziwiać każdy odwiedzający nasz kościół, przyjdzie jeszcze czas. Tym razem chciałem napisać o witrażach, które krótko można było oglądać w południowej części prezbiterium, w pierwszej połowie XX wieku.
Okna w kościele od strony prezbiterium (fot. autor, )
Na tropie...
Pierwsza wzmianka o witrażach w kościele w Chrobrzu pojawiła się w książce księdza Jana Wiśniewskiego pt. Historyczny opis kościołów, miast, zabytków i pamiątek w Pińczowskim, Skalbmierskim i Wiślickim z 1927 roku. Oprócz dokładnego ich opisu, (ksiądz miał okazję widzieć je na własne oczy) znajdujemy informacje co do roku ich powstania -1920. Niestety nie dowiadujemy się kto był fundatorem, ani kto je wykonał. Mało tego, w notkach biograficznych księży którzy na przestrzeni wieków pracowali w naszej parafii, Wiśniewski podaje, że już przed 1920 rokiem w chroberskim kościele istniały witraże. Nie precyzuje czy chodzi o te z prezbiterium, czy może o jakieś wcześniejsze, które np. mogły ulec zniszczeniu podczas ostrzału w czasie I wojny światowej.
Z relacji mojego dziadka Władysława Maja (rocznik 1919) wynika, że do końca wojny, jak również przed jej wybuchem, w kościele znajdowały się tylko witraże w prezbiterium. Nie słyszał nigdy od swoich przodków, czy też starszych mieszkańców Chrobrza o witrażach w innych częściach kościoła.
Krakowski ślad
Tworzenie witraży wymaga nie lada umiejętności i jest prawdziwą sztuką, nie wykonałby ich żaden miejscowy rzemieślnik, dlatego szukałem warsztatów poza naszą najbliższą okolicą. Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu okazało się, że na południu Polski istniał tylko jeden taki zakład w Krakowie i co najbardziej budujące nieprzerwanie istnieje do dnia dzisiejszego. Prawdziwym hitem był jednak fakt, że to właśnie w Krakowskim Zakładzie Witrażów S.G. Żeleński powstały chroberskie witraże, a Zakład posiada m.in. własne, bogate archiwum. [O historii krakowskiej pracowni przeczytasz > tutaj]
Dla wycieczek szkolnych i przedszkolnych Muzeum Witrażu przygotowało alternatywne sposoby zwiedzania (fot. Muzeum Witrażu).
Nie obiecując sobie zbyt wiele zadzwoniłem do krakowskiej firmy, która może się poszczycić ponad 100-letnim doświadczeniem w swojej branży. Dzięki uprzejmości osób tam pracujących sprawdzono archiwum i okazało się, że znajdują się w nim dokumenty związane z Chrobrzem.
Teczka zawiera korespondencję Zakładu z Margrabią Wielopolskim z roku 1920, a także korespondencję z uznanym projektantem witraży oraz informacje nt. samych projektów i przedstawień.
Jednoznacznie wiec wynika z zachowanych dokumentów, że fundatorem witraży był Wielopolski i powstały one w 1920 roku. Data zgadza się z tym co podaje ksiądz Wiśniewski. Natomiast nie za bardzo wiadomo o jakie witraże chodzi przy informacji o księdzu Feliksie Kucharskim, który proboszczem w Chrobrzu był od 1905 roku, a przestał nim być na pewno jeszcze przed rokiem 1919. Czyżby istniały w naszej świątyni witraże jeszcze wcześniej? Jednak jedynym zakładem w tym regionie, który mógł wykonać taki projekt był wspomniany już Krakowski Zakład Witrażów S.G. Żeleński (rok założenia 1902). Potwierdzają to pracownicy Muzeum Witrażu w Krakowie – zakład, którego właścicielem był Stanisław Gabryel Żeleński, był jedynym który wykonywał mozaikę szklaną w świątyniach diecezji kieleckiej, sandomierskiej czy małopolskiej. Jeśli ta pracownia wykonałaby taką realizację to w archiwach, które w całości zachowały się do naszych czasów, byłby na pewno jakiś ślad.
Św. Stanisław i Bolesław Chrobry w chroberskich oknach
Wracając jednak do witraży z 1920 roku, to warto zapoznać się z ich opisem, bo były to prawdziwe dzieła sztuki. Znajdowały się one w strzelistych oknach prezbiterium. W pierwszym oknie witraż ukazywał świętego Stanisława Biskupa Krakowskiego (jednego z patronów Polski) wspartego na pastorale, który obejmował oburącz. U stóp świętego wskrzeszony Piotrowin. Obydwie postacie wespół występują już w XI wiecznej legendzie, która opowiada o tym jak św. Stanisław zakupił od Piotrowina (czyli Piotra Strzemieńczyka) dobra ziemskie na rzecz biskupstwa. Po śmierci tego ostatniego, spadkobiercy upomnieli się o ziemię. Sporem zajął się sąd, przed którym biskup wyjaśnił sposób nabycia spornego majątku. Niestety nie dano mu wiary. Wówczas, jak podaje legenda, biskup Stanisław wszedł do kościoła gdzie złożone były szczątki Piotra, kazał otworzyć grób i wskrzesił Strzemieńczyka, by ten poświadczył prawdę w procesie.
Święty Stanisław przedstawiony na chroberskim witrażu stał profilem do króla Bolesława Chrobrego, przedstawionego na mozaice w drugim z okien prezbiterium. Król Polski znany z przychylności dla kościoła katolickiego i działalności na rzecz jego rozwoju w młodym państwie Polskim, wsparty jest na mieczu i zwrócony w stronę biskupa krakowskiego. Pod wyobrażeniem króla znajduje się twarz rycerza oraz piastowski orzeł.
Tragiczny koniec
Druga wojna światowa przyniosła dla dziedzictwa kulturowego naszego kraju niepowetowane straty. Ucierpiały zbiory archiwalne, zasoby biblioteczne, zabytki i inne dzieła o dużej wartości historycznej. Zaskakujące jest, że ostrzał artyleryjski na początku wojny, czy też dalsze działania militarne tego konfliktu nie zniszczyły chroberskich witraży.
W styczniu 1945 roku Chroberz i okolice zostały wyzwolone spod okupacji niemieckiej. Niestety swoistą pamiątką po kataklizmie wojennym były liczne pola minowe na łąkach nad Nidą. Wiosną 1945 roku kiedy zaczął topnieć lód na Nidzie i jej rozlewiskach, ruszyły kry, które zdetonowały połączone szeregowo miny. Naszą miejscowością wstrząsnął potężny wybuch. W domach położonych w pobliżu rzeki wyleciały szyby z okien. Niestety ucierpiały też witraże, które uległy całkowitemu zniszczeniu. Z opowiadań mieszkańców wynika, że większe fragmenty zostały wprawione w okna kaplicy pod wezwaniem Matki Boskiej Różańcowej. Dzisiaj nie ma już po nich śladu i nie wiadomo kiedy zostały stamtąd usunięte.
Jednak z realizacji krakowskiego zakładu (fot. Muzeum Witrażu)
Muzealna Kawiarnia (fot. Muzeum Witrażu)
Światełko w tunelu...
Jest jednak przysłowiowe światełko w tunelu. Krakowski Zakład Witrażów S.G. Żeleński zajmuje się rekonstrukcją witraży na podstawie pierwotnej dokumentacji. Po przejrzeniu teczki związanej z Chrobrzem stwierdzono, że jest możliwe odtworzenie szklanej mozaiki, która w 1920 roku zainstalowana została w chroberskim kościele.
Będąc w Krakowie warto wybrać się do pracowni, która znajduje się przy alejach Krasińskiego 23. To kompleks w skład którego wchodzi muzeum, kawiarnia, pracownia i sklep.
Muzeum jest czynne od wtorku do soboty w godzinach od 12:00 do 18:00 (Zwiedzanie muzeum witrażu odbywa się wyłącznie z przewodnikiem).
Serdeczne podziękowania składam Pani Urszuli Ostrowskiej z Muzeum Witrażów.
W przypadku jakichkolwiek wątpliwości proszę o kontakt pod adresem: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów w całości bądź we fragmentach zawartych w artykule bez wiedzy autora zabronione.