Warto, będąc w atmosferze świąt Wielkiej Nocy poczytać o zwyczajach, które kilkadziesiąt lat temu były ściśle związane z tym okresem.

grafika zwyczaje wielkanocne w Chrobrzu

Święta Wielkiej Nocy poprzedza Wielki Post, z którego początkiem w międzywojniu, po domach chodził organista. Był to doroczny spis uaktualniający ewidencję wiernych w parafii Chroberz. Organista równocześnie wręczał parafianom kartki do wielkanocnej spowiedzi. Przypomnijmy, że nie przystąpienie do spowiedzi wielkanocnej i nie odprawienie pokuty to grzech ciężki. Swoista kontrola spełnienia tego obowiązku prowadzona była przy pomocy kartek. Nie oddanie karteczki, a więc nie przystąpienie do spowiedzi miało swoje poważne reperkusje w okresie międzywojennym w naszej miejscowości. Sporządzano listę osób które nie przystąpiły do spowiedzi i każdego z ambony wyczytywał w kościele proboszcz. Groźba „spadnięcia” z ambony skutecznie dyscyplinowała wtedy parafian do wypełniania swoich religijnych obowiązków.

Rozpoczęcie Wielkiego Postu wiązało się ze środą popielcową. Mężczyźni z naszej parafii podejmowali dobrowolne ślubowanie dotyczące nie palenia tytoniu i nie picia alkoholu.

W Chrobrzu panował zwyczaj, że po upływie połowy Wielkiego Postu, tzw. śródpościa, kawalerowie dla podkreślenia tego faktu na ścianach gdzie mieszkały panny malowali trudno zmywalną farbą bohomazy. Napisy panna usuwała tzw. siekaczem po którym na ścianach zostawały bruzdy i nieodzowne było bielenie ścian. Dlatego co przezorniejsze panny czekały z przedświątecznym bieleniem do czasu aż pojawią się bohomazy.

Podczas niedzieli palmowej święcono ręcznie robione palmy, którymi uderzano młodzież ze słowami rozpoczynającymi się następująco „nie ja biję, to palma bije”. Przed II wojną światową w majątku Wielopolskich była palmiarnia, z której na niedzielę palmową do chroberskiego kościoła dostarczano gałęzie palm. Ksiądz podczas nabożeństwa trzymał je na ramieniu.

W Wielkim Tygodniu, dzieci miały wyznaczone zadania do wypełnienia, m.in. ucieranie chrzanu, porządkowanie obejścia.

Uroczystości Tryduum Paschalnego odbywały się w godzinach porannych, dopiero po reformie Soboru Watykańskiego zmieniono na godziny wieczorne. W Wielki Piątek ksiądz zakładał szaty w kolorze czarnym na pamiątkę ukrzyżowania i śmierci Jezusa. Adorując ukrzyżowanego Chrystusa wierni na klęczkach zbliżali się do rozpiętego na krzyżu Zbawiciela i całowali jego rany.

Wielkanoc
Wielka Sobota 1937 Modynica, fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

W Wielką Sobotę odbywało się święcenie pokarmów przed kościołem. W naszej parafii istniała tradycja, że wierni z najdalszych miejscowości przyjeżdżali wozami i zabierali ze sobą niemal wszystkie pokarmy do poświęcenia. Nie pojedyncze rzeczy ale dosłownie całą zgromadzoną w domu żywność. Miejscowi przynosili koszyki ze święconką. Koszyk udekorowany był zielonym barwinkiem i bukszpanem, a do środka wkładano m.in. jaja barwione w wywarach różnych ziół, nie brakowało wędlin, chleba, soli, chrzanu.

W Chrobrzu były osoby, które pościły w Wielki Czwartek, Wielki Piątek i Wielką Sobotę. Powstrzymywały się zupełnie od spożywania posiłków, pijąc tylko trochę wody.

Tradycją było, że w dni świąteczne nie gotowano obiadu. Spożywano jedynie przygotowane wcześniej, poświęcone pokarmy.

Młodzież przygotowywała tzw. wybuchowe naboje, które używano w Wielką Niedzielę na mszy świętej rezurekcyjnej na podkreślenie faktu, że Chrystus zmartwychwstał. Naboje takie przygotowywano z tzw. kalichlorku, który kupowano w miejscowej aptece. Kalichlorek trzeba było utrzeć. Proszek zawijano w szmatki, robiąc coś na kształt pierogów. Msza święta rezurekcyjna odprawiana była z samego rana, niemal zaraz po wschodzie słońca. Przed jej rozpoczęciem odbywała się procesja po przykościelnym cmentarzu. Na czele procesji niesiono krzyż oraz figurkę Chrystusa zmartwychwstałego udekorowanego czerwoną stułą. Kolejno szli parafianie niosący chorągwie oraz feretrony. Za nimi szedł ksiądz ubrany w białe szaty liturgiczne z monstrancją z baldachimem. Kanonierzy z „nabojami” z kalichlorku ustawieni byli na całej trasie procesji. Mieli wypożyczone z kuźni kowadła i ciężkie młoty. W miarę zbliżania się do poszczególnych kanonierów księdza z monstrancją oddawali oni wystrzał z kalichlorku. Następował potężny huk, widać było ogień, a następnie dym. Wystrzały było słychać daleko poza kościołem.

Wielki Poniedziałek był świętem przede wszystkim dla młodych parafian. Od rana na ulicach Chrobrza widać było kawalerów i dorastającą młodzież. Szczególnie tłumnie obstawiane były wiejskie studnie i inne źródła wody. Obficie oblewano kobiety, szczególnie panny na wydaniu. Kawaler któremu podobała się jakaś dziewczyna próbował dostać się do jej domu i oblać ją jeszcze w pościeli lub negliżu. Jeśli kawaler cieszył się przychylnością rodziców dziewczyny to wszystko odbywało się za ich cichym przyzwoleniem. Niekiedy nawet sam ojciec panny poddawał kawalerowi pomysł jak dostać się do wybranki, żeby zlać ją wodą. Lany poniedziałek nie omijał również pałacowych pomieszczeń. Dzieci Wielopolskiego czynnie włączały się w tą tradycję, a woda lała się tam strumieniami.

A jak to wygląda teraz? Jeszcze kilkanaście lat temu w Wielki Poniedziałek był zwyczaj, że od rana chłopcy chodzili po domach gdzie mieszkały dziewczyny i symbolicznie polewali je perfumami, a także wszystkie kobiety które były w tym czasie w domu. Niestety i ta tradycja nie jest już u nas kontynuowana.

Jeśli pamiętasz jakieś zwyczaje związane z Wielkim Postem i Wielkanocą w naszej okolicy, to proszę o kontakt pod adresem Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. lub poprzez facebooka.


Opracował
: PawełB na podstawie wspomnień Edwarda Tarki, chroberz.info
Grafika: RafałB., chroberz.info


Uzupełnienie - wspomnienia Aleksandra Kumora

Kartki do spowiedzi były jeszcze do lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku za proboszcza ks. Bolesława Postuły. Ksiądz chodząc po kolędzie miał zeszyt a w nim odnotowane kto kartkę oddał a kto nie. Parafianie tłumaczyli się, że spowiedź odbyli ale kartka im zginęła albo zapomnieli zabrać. Nie pamiętam, kiedy organista przynosił te kartki ale na pewno p. Dymek chodził z opłatkami przed świętami Bożego Narodzenia. Wtedy również zbierał opłatę za posługę organisty. Potem już za proboszcza ks.Piotra Pytlawskiego, a może trochę wcześnie zwyczaj ten przestał być kontynuowany. Ks. Pytlawski nie był człowiekiem młodym ale miał młodych wikarych. W sposób szczególny zapamiętałem ks. Mieczysława Rubaka, ówczesnego wikarego. Był to czas po Soborze Watykańskim II, następowały widoczne zmiany w świątyni. Względnie wcześnie ustawiono nowy ołtarz, "przodem do wiernych" a teksty łacińskie odmawiane przez wiernych na głos zostały zamienione na polskie. Najpierw przy wejściu do prezbiterium wisiały teksty, z jednej strony Credo a z drugiej Pater Noster potem zamieniono je na Wierzę ... i Ojcze Nasz ... Zaczęły obowiązywać nowe zasady kiedy klękać, kiedy bić się w piersi itd.